Klezmer – Opowieść o życiu Leopolda Kozłowskiego – Kleinmana /2010/

 

Wypisy prasowe na temat książki:

BLUSZCZ, luty 2010 Joanna Laprus – Mikulska, „Klezmer – Opowieść o życiu Leopolda Kozłowskiego – Kleinmana”

Piękna to książka. Ciepła i wzruszająca./…/ To książka o wstydzie roku 68, nadziei i muzyce, która ratuje życie. Ale to książka o poszukiwaniach: grobów, pamięci, wspomnień. Przede wszystkim jednak o miłości: do życia i muzyki. To hołd złożony klezmerskiej muzyce, którą Leopold Kozłowski wciąż ocala od zapomnienia, cyzelując każdą nutę jak największy skarb. To hołd złożony wieloletniej przyjaźni poety i muzyka, bo tylko z kimś bliskim można wrócić do czasów, które bolą, i do tych, które cieszą. I tak jak w piosence, mieszają się w niej rodzynki zdarzeń z migdałami życia.

 

Zatem, Mazel Tov, Panowie!

Dziennik Polski, 21 kwietnia 2010 Wacław Krupiński, „Klezmer – opowieść nagrodzona”

– Przez całe lata nie mogłem się otworzyć, nie chciałem o tym myśleć. To córka Marta nie dawała mi spokoju, przekonując, że ten mój los musi pozna świat, że Przemyślany na to zasłużyły – mówił wczoraj Leopold Kozłowski. I dodawał, że tylko Jacek Cygan mógł zostać jego biografem, czułym i wrażliwym, a zbliżyły ich wcześniej tworzone wspólnie piosenki. I powstała piękna, pisana w trzeciej osobie opowieść; pełna przejmujących scen, ale i ciepła, humoru.

 

Gazeta Wyborcza, 11 maja 2010 Mariusz Urbanek, „Muzyka, która uratowała życie”

Cygan pisze o przyjacielu, z którym pracuje w zaciszu gabinetu, występuje na scenie, spędza godziny na rozmowach telefonicznych, pije śliwowicę paschalną, a ostatnio częściej sok marchewkowy. Sporządził książkę będącą pomnikiem Kozłowskiego. Biograf wolny od wyczuwalnego zauroczenia bohaterem i przyjacielskich więzi wyciągnąłby zapewne więcej od Kozłowskiego, ale byłaby to wtedy zupełnie inna książka. Wolna, ale też pozbawiona uroku ballady, który ma w obecnym kształcie.

 

powrót do Książki