Back to Top

Plakat spektaklu - Leopold


Leopold


Premiera 28 listopada 2021 

Autor: Jacek Cygan

Reżyseria: Krzysztof Jasiński

Występują: Zbigniew Zamachowski, Joanna Pocica / Weronika Krystek

Orkiestra: Konrad Mastyło / Aleksander Brzeziński, Michał Chytrzyński, Michał Braszak, Tomasz Kamiński 


Muzyką malowany, niezwykle barwny portret „ostatniego klezmera Galicji” - Leopolda Kozłowskiego-Kleinmana. Życiorys artysty, choć napiętnowany dramatem Zagłady  jest pokrzepiającym przykładem ucieczki z mroku wojny w światła sceny. To na niej przez lata swojej kariery, Kozłowski rozpisał historię polskich Żydów na niezapomniane partytury i piosenki, mając ogromny wpływ na popularyzację muzyki żydowskiej w kraju, jak i za granicą. Spektakl jest swoistym hołdem dla zmarłego w 2019 roku artysty i owocem jego ponad 20-letniej współpracy z Jackiem Cyganem oraz wybitnymi krakowskimi instrumentalistami, którzy zabiorą nas w tę muzyczną podróż wykonując na żywo utwory z repertuaru legendarnego klezmera.

Plakat sztuki - Błękitne krewetki


​Błękitne krewetki – o co tu chodzi?


Premiera: 31 marca 2019


Tekst: Jacek Cygan,

Reżyseria: Krzysztof Jasiński,

Aranżacje muzyczne: Krzysztof Herdzin,

Przygotowanie wokalne: Justyna Motylska,

Przygotowanie pantomimiczne: Krzysztof Antkowiak,

Asystent reżysera: Monika Lem.


​„Błękitne krewetki” to sztuka na dwie aktorki z piosenkami. Aktorki spotykają się w teatralnej garderobie, ponieważ dzisiaj grają „Hamleta”. Jedna, starsza gra Królową Gertrudę, druga młodsza gra Ofelię. Dzieli je to, co u Szekspira dzieli Gertrudę od Ofelii oraz to, co w normalnym życiu może dzielić doświadczoną aktorkę „po przejściach” od początkującej.

„Błękitne krewetki” otwierają przed widzem drzwi do garderoby, do świata, który normalnie jest zamknięty dla publiczności. Ktoś powie – teatr dzieje się na scenie, tam ścierają się ze sobą ludzkie dramaty, tam rywalizują wielkie osobowości aktorów. Tam na scenie jest wielka sztuka, tu w garderobie zwykłe życie.

​Czy zwykłe życie może rywalizować z wielką sztuką? A może ta wielka sztuka zaczyna się w tym zwykłym życiu, może wspaniałe aktorskie kreacje mają swój początek w garderobie, w dziejących się tam historiach, w relacjach między aktorami, które mogą dawać aktorom motywację i siłę do grania?

W garderobie grana jest osobna sztuka, inna przed każdym spektaklem. Zawsze autentyczna, smutna i wesoła, nudna lub szalona, zawsze zakończona tym samym – wyjściem na scenę z czyjąś twarzą, w obcym kostiumie, z nie swoją duszą.

Przyznaję uczciwie, wielki wpływ na napisanie tej sztuki miał „Hamlet” wystawiony w Teatrze STU w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego. Byłem na tym spektaklu osiem razy i oświadczam w własnej, nieprzymuszonej woli, że jest to najlepszy „Hamlet”, jaki zdarzyło mi się oglądać. Te dwie aktorki w garderobie są niejako „wyjęte” z tego spektaklu, z tej inscenizacji.

Zatem dwie aktorki przychodzą do garderoby godzinę przed spektaklem, by się zmienić w szekspirowskie postacie. Przychodzą z całym bagażem swojego życia, klęsk i niepowodzeń, planów i nadziei, zachwytów i rozczarowań. Przy garderobianej toaletce następuje rytuał przeistoczenia się aktorek w postacie, którymi będą na scenie. Nikogo nie obchodzi, jak się tego dnia czują, co wydarzyło się w ich prywatnym życiu, czy są w depresji czy euforii. Tu jest teatr, tu panują żelazne reguły – musisz rozśmieszać widzów nawet gdybyś tego dnia przeżyła osobistą tragedię i być śmiertelnie smutną, choć tego dnia dławi cię śmiech.

Zostaje mi jeszcze wytłumaczyć Państwu, co w tym wszystkim robią błękitne krewetki. Przeczytałem w „Tygodniku Teatralnym”, że w „Hamlecie” można znaleźć kilkadziesiąt gatunków zwierząt. Koronnym przykładem jest oważ słynna sowa / „Powiadają, że sowa była córka piekarza” /, która jawi się tu jako symbol smutku, a co za tym idzie symbol samej Ofelii. Dziś „Zwierzyniec pana Szekspira” powiększają błękitne krewetki. Ich rola niech na razie pozostanie tajemnicą. Mam nadzieję, że dobrze je przyjmie kruk z „Makbeta”, dzik z „Ryszarda III” czy płaczący jeleń z „Jak wam się podoba”. A Szanownych Państwa zaciekawią.

PS W spektaklu pewną rolę odgrywają „cyganowe piosenki”. Powstały tak, że poprosiłem o napisanie muzyki do moich tekstów wspaniałych kompozytorów, wśród których z wdzięcznością odnotowuję Elę Adamiak, Seweryna Krajewskiego, Leopolda Kozłowskiego, Piotra Komorowskiego, Romka Lipkę, Maćka Muraszko, Piotra Rubika, Staszka Soykę, Grzesia Turnaua i Zbigniewa Wodeckiego. Te piosenki zaczarowują garderobiane życie naszych bohaterek.

Plakat - Kantata Reformacyjna


Kantata Reformacyjna

Poproszono mnie, bym napisał, dlaczego podjąłem się stworzenia tekstu doKantaty na 500 lat Reformacji. Najprościej byłoby odpowiedzieć, że stało się tak, ponieważ zwrócił się do mnie konsystorz Kościoła Ewangelicko-Reformowanego Władysław Scholl, a jego prośba została poparta listem do wiernych autorstwa dwóch biskupów: ks. Jerzego Samca, biskupa Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i ks. Marka Izdebskiego, biskupa Kościoła Ewangelicko-Reformowanego. No i mógłbym jeszcze dodać, że Stanisława Szczycińskiego znam ponad 40 lat i bardzo go cenię jako kompozytora form małych i dużych. Mógłbym tak odpowiedzieć na to pytanie, ale to nie byłaby cała prawda. Dzisiaj mogę się przyznać, że istotnym powodem podjęcia się napisania tego dzieła była chęć poznania tradycji i wartości wnoszonych przez ruchy reformacyjne. W ten sposób przekopałem się przez dziesiątki książek, przeprowadziłem setki rozmów, przemierzyłem wiele szlaków od Erfurtu do Augsburga i Genewy oraz przesiedziałem wiele godzin w ławkach tamtejszych kościołów. Dzisiaj już wiem, dlaczego Papież Franciszek pojechał w październiku ubiegłego roku do Lund, wiem także dlaczego w swojej homilii zacytował słowa Jana Pawła II: Nie powinniśmy ulegać pokusie, by stawać się sędziami historii, ale tylko mieć na względzie lepsze zrozumienie wydarzeń, aby stać się nosicielami prawdy. Mam nadzieję, że tekst niniejszej Kantaty jest kamykiem na tej drodze. Natomiast w warstwie duchowej przyświecała mi strofa nieocenionego ks. Jana Twardowskiego: Boga się nie udowadnia, Boga się poznaje.

Plakat sztuki - Kolacja z Gustavem Klimtem


Kolacja z Gustavem Klimtem

Prapremiera polska: 31 stycznia 2014


​współczesny dramat psychologiczny autorstwa Jacka Cygana

reżyseria: Krzysztof Jasiński

udział biorą: Małgorzata Foremniak, Piotr Polk, Ewa Porębska

dekoracja i kostiumy: Anna Czyż, Sławomir Czyż

Teatr STU w Krakowie.


„Kolacja z Gustavem Klimtem” Jacka Cygana to kameralna sztuka psychologiczna, w której występują trzy osoby. To rzecz  o wpływie czasu na wielkie namiętności, życiowe pasje, które czasami pozostają w dysproporcji do życia osobistego. Zwłaszcza, że bohaterowie dramatu są osobami, w których życiu ogromną rolę odgrywała zawsze sztuka. Stąd odwołanie do legendarnego malarza, twórcy Secesji, jednego z  największych malarzy Wiednia, Gustava Klimta.

Sztuka ogniskuje problemy współczesnej Europy, ludzi zawieszonych miedzy  tradycją kraju, z którego pochodzą, a kraju, w którym znaleźli się w wyniku emigracji. Nie są to problemy emigrantów – nieudaczników.

​Wręcz przeciwnie, bohaterowie dramatu to prawdziwi Europejczycy, pełni pasji i wiary w swoje możliwości, umiejący się dostosować do zmienionych warunków. Dlatego w nowym kraju, w Austrii, odnoszą sukcesy zawodowe, często o skali przewyższającej ich możliwości mentalne. Co warunkuje ich przyszłość? Środowisko, osiągnięcia zawodowe, namiętności, a może coś, co stanowi zagadkę ich duszy?

Akcja sztuki dzieje się współcześnie w środowisku polskiej inteligencji w Austrii. Do domu malarki Marii Zimermann / Majki / przybywa po dwudziestoletniej nieobecności jej dawny przyjaciel, Witold Wolski, bankowiec mieszkający obecnie w Brazylii. W latach osiemdziesiątych wspólnie wyjechali z Polski i razem zaczynali życie na emigracji. Byli wtedy parą, kochali się i razem chcieli budować przyszłość. Po roku Witold sprowadził z Warszawy swojego największego przyjaciela Jerzego – malarza, wielkiego oryginała, człowieka utalentowanego lecz stąpającego raczej po chmurach niż po ziemi. Ich skomplikowane wzajemne relacje doprowadzają po kilku latach do związku Majki z Jerzym. Witold bierze ślub z Niemką imieniem Hilde. Dalej wszyscy trzymają się razem, budują w Austrii swoją pozycje zawodową, odnoszą sukcesy. Majce i Jerzemu rodzi się córka Anka. W pierwszej połowie lat osiemdziesiątych Jerzy zaczyna grać na Giełdzie w Warszawie. Wykorzystując ogromny boom giełdowy, lokuje na giełdzie cały majątek. Owładnięty giełdowym szaleństwem, zastawia nawet w banku własny dom. Na Giełdzie w Warszawie następuje pamiętny krach. Jerzy załamuje się nerwowo i popełnia samobójstwo.

Dzisiaj, po prawie dwudziestu latach od tamtych wydarzeń, Majka i Witold spotykają się. Czas zmienił ich, wyposażył w nowe doświadczenia, jednak to, co przeżyli wtedy wydaje się mieć dla nich wyjątkową wagę. Starają się sobie nawzajem opowiedzieć i wyjaśnić przeszłość, bo choć przeżywali to samo, pamiętają to zupełnie inaczej. Dodatkowo ich relacje komplikuję fakt, że Anka, którą przez lata uważali za córkę Majki i Jerzego, okazała się owocem szalonej nocy Majki i Witolda. Anka, obecnie dwudziestopięcioletnia studentka, także bierze udział w tym spotkaniu. Miedzy aktorami a widzem jest prowadzona gra, która polega na tym, że widz od początku wie, że osoba na scenie udająca pokojówkę to Anka, córka Witolda. Natomiast Witold jest tego nieświadomy.

W życiu Majki, która załamała się po śmierci swojego męża Jerzego, symboliczną rolę odegrał Gustav Klimt. Malarka wierzy w geniusz tego księcia malarzy wiedeńskich, współzałożyciela i prezydenta Secesji. Bohaterka sztuki wręcz uważa, że Klimt pomógł jej przetrwać najgorszy okres załamania i umożliwił powrót do rzeczywistości. Przywrócił jej radość malowania oraz wiarę w sens pracy. Pasja Gustava Klimta, jego niezłomne oddanie sztuce, wiara w wartości, które wyznawał, dały malarce siłę, by wyjść z psychicznego kryzysu. Malarka niejako odwzorowuje swoje zawodowe życie w życiu Klimta, czerpie z jego doświadczeń, zwłaszcza z okresu, kiedy odczuwał brak zrozumienia ze strony środowiska artystycznego Wiednia. W sztuce są wyraźne odwołania do prac Klimta, np. Medycyna /1900 – 1907/, którą malarz wykonał jako panneau sufitowe do auli Uniwersytetu Wiedeńskiego, czy też do obrazu Nadzieja I /1903/ przedstawiającego nagą kobietę w zaawansowanej ciąży. 

Sztuka podejmuje dyskusję z niezwykłą obecnie popularnością, wręcz komercjalizacją Klimta, którego fragmenty dzieł są masowo zamieszczane na przedmiotach codziennego użytku, od kubków po papier toaletowy. Pada pytanie, czy Klimt może być dzisiaj dla kogoś ważny przez swoją życiową postawę, przez idee malarskie, w które głęboko wierzył, i za które zapłacił wysoką cenę. Czy możliwa jest jego indywidualna obecność w życiu duchowym współczesnej malarki, tak głębokie utożsamienie się z mistrzem i jego dziełami.

Bohaterowie sztuki reprezentują dwa pokolenia. Dwudziestoparoletnia Anka ogarnięta pasją wyrównania krzywd, w których świadomości wyrosła od wczesnego dzieciństwa, ponosi porażkę, gdyż świat okazuje się dużo bardziej złożony, niż sądziła. Jej rodzice, rozczarowani współczesnością, żyją w nieustannym cieniu młodości. Ten cień staje się ciężarem, rodzajem garbu, który dźwigają z pełną świadomością wyboru, czasem wręcz z upodobaniem, pozostając miedzy cierpieniem a zachwytem.

Plakat sztuki - ​​Bunt komputerów


​​Bunt komputerów


​​musical dla dzieci i młodzieży

libretto: Jacek Cygan

muzyka: Krzesimir Dębski

reżyseria: Wojciech Kępczyński

scenografia: Katarzyna Przyjemska

Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

Prapremiera polska: 20 grudnia 1987

projekt plakatu: Andrzej Pągowski